Spinaker, genaker,
czyli czego potrzebujemy do ich używania
30.09.2022

Artykuł powstał w roku 2018. W październiku 2020 został poprawiony, przeredagowany, oraz powstała do niego druga część, mówiąca tylko o stawianiu/zrzucaniu żagli na kursy pełne.
Teraz, czyli we wrześniu 2022 został trochę rozbudowany o uwagi dotyczące genakera.

Czemu „na kursy pełne”? Ano dlatego, że jak celnie zauważył znajomy kolega-regatowiec, spinaker nie jest żaglem dodatkowym, ale żaglem podstawowym dla jachtów z ożaglowaniem bermudzkim. Tylko na kursy pełne.

Przede wszystkim warto sobie powiedzieć, po co nam żagle na kursy pełne.
Pierwsza odpowiedź jest prosta: żeby pływać szybciej z wiatrem. Turystycznie i w regatach.
Przy czym zysk prędkości naprawdę nie jest mały. Jacht ze spinakerem pływa znacząco szybciej, co i w turystce jest ważne.
Druga odpowiedź nie jest tak oczywista: żeby pływać przyjemniej. Z większą frajdą.
Zgodnie z moim powiedzeniem: „Pływanie z wiatrem bez spinakera jest wbrew naturze...”.
Warto też zauważyć, że na fali jacht ze spinakerem/genakerem w słabym i średnim wietrze jest bardziej, albo dużo bardziej stabilny - o wiele mniej się kołysze. A więc lepiej się na nim żyje, łatwiej się wszystko robi (np. obiad), mniej się choruje.

Tutaj ważne zastrzeżenie, dla kogo w ogóle jest ten artykuł. Jest dla armatorów jachtów morskich, pływających po morzu. Nie piszę o jeziorach, nie piszę o mieczówkach. Nie piszę też o wypasionych jachtach regatowych, bo te mają swoje uwarunkowania. Właściciele/armatorzy/sternicy i załoganci, którzy kiedyś pływali na morzu w regatach, w zasadzie to co napisałem, wiedzą. Ale jak ktoś nie pływał ze spinakerem, to traktuje ten żagiel jak zło wcielone, albo diabła, którego koniecznie należy się bać.
I, w zasadzie, słusznie!
Tylko że tego diabła można okiełznać, mając odpowiednie patenty na pokładzie i wiedzę.
Wiedza wcale nie jest tajemna. Natomiast patenty trzeba zrobić. I trzeba zrobić je dobrze.

Jeżeli zapadła decyzja, że chcemy zainwestować w żagiel dodatkowy, bo np. znudziło nam się życie, brakuje nam adrenaliny, kryzys wieku średniego lub podeszłego, koniecznie chcemy się pokazać w regatach, mamy nową żonę, żagiel ładnie wygląda, jakieś inne powody, to pojawia się dręczące pytanie wstępne: spinaker czy genaker?
Żeby było jasne, to wszystkie powody wymienione wyżej ja w pełni rozumiem, a chęć sprawienia sobie żagla pełnowiatrowego całkowicie popieram, niezależnie od powodów!

Wracając do pytania: już w nim jest zawarty mit.
Genaker, historycznie rzecz biorąc, to jest żagiel dodatkowy, zaprojektowany na kursy połówkowe, gdy genua/fok już są za małe, a spinaker za duży, albo kurs dla niego za ostry. Uważny czytelnik zwrócił uwagę, że wspomniałem o spinakerze. Który już na pokładzie jest! Genaker, historycznie, jest dodatkiem do spinakera.
Aktualnie używane na jachtach żagle asymetryczne w zasadzie są spinakerami asymetrycznymi, przez swoją funkcję. Mają działać od kursów połówkowych do zupełnie pełnych, a nawet fordewindowych.
Ale nazwa genaker tak się zakorzeniła, że chyba nie ma sensu z tym walczyć. Więc ja się poddaję i niech będzie genaker.

Czemu armatorzy zamawiają genakery? Głównie dlatego, że WYDAJE im się, że są to żagle łatwiejsze w efektywnym prowadzeniu/trymowaniu (to nie jest prawda!) i łatwiejsze w obsłudze/manewrach (to częściowo jest prawda). Z tego powodu, że coś się wydaje, zamawiany jest żagiel nieoptymalny z punktu widzenia prędkości żeglugi.
Im jacht jest starszy, im jest wolniejszy, im jest mniejszy, im bardziej wypornościowy, im bardziej pełny jest kurs i im silniejszy jest wiatr, tym większa jest przewaga spinakera nad genakerem. Szczególnie w regatach, gdzie kursy fordewindowe są częste.
Specyficzne przypadki kursu w okolicach połówki zdarzają się w regatach rzadziej.
Na spinakerze można pływać pełniej, do fordewindu, i to jest jego podstawowa zaleta.
Do tego, w silnym wietrze i na dużej fali spinaker jest łatwiejszy w prowadzeniu. Genaker wymusza pływanie baksztagami, bo na kursach bardzo pełnych pracuje źle. Nieefektywnie, a do tego zaczyna szaleć. Po kilku wywózkach i gwałtownych zapaleniach żagla można mieć wszystkiego dosyć, że o uszkodzeniach nie wspomnę. A pływanie baksztagami w silnym wietrze jest bezsensowne, bo jacht morski, wypornościowy, i tak ma ograniczoną prędkość maksymalną. Dokłada się tylko niepotrzebnie drogi.

Niezapomniana była noc na regatach SailbookCup 2016. Etap z Visy do Sopotu, wiatr z północy o prędkości około 20 węzłów, duża fala, idealny fordewind. I mój nocny, dobitny „wykład” przez ukf-kę, na temat wyraźnie widocznej niższości genakera w stosunku do spinakera. Genakerowcy nie panowali nad swoimi żaglami i zrzucali je, bojąc się awarii. Spinakerowcy płynęli dalej. Nie fordewindem, ale znacznie pełniej i znacznie spokojniej niż genakerowcy.

Dla większości jachtów morskich spinaker jest żaglem lepszym, patrząc pod kątem efektywności żeglugi w pełnych baksztagach i fordewindach.
No tak, tylko ta mityczna obsługa. Oraz, być może, koszty inwestycyjne.

Żeby używać genakera musimy mieć do niego odpowiednio długi fał.
Musimy mieć solidny zaczep do rogu halsowego gdzieś na dziobie. Tutaj ważna uwaga - im dalej (no, rozsądnie!) da się wystawić żagiel przed dziób, tym lepiej będzie on pracował. Czyli wytyk/genakerbom. Solidny wytyk kosztuje. Kaczy dziób często już jest i można go wykorzystać, ale warunki dla pracy żagla są żagla gorsze. Zaczep na dziobie w okolicy sztagu - jeszcze taniej i prościej, ale gorzej pod kątem efektywności.
Reasumując: genaker, żeby dobrze pracował na kursach pełnych, musi mieć wytyk. A to kosztuje i nie jest wcale proste do wykonania. Im bliżej dziobu jest róg genakera, tym żagiel ma gorsze warunki do pracy.
Gdy mamy genakera tylko na kursy połówkowe (bo kursy pełniejsze obsługuje spinaker), wtedy problem znika.

W miejscu zaczepienia rogu halsowego musi być solidny blok z linką trzymającą róg halsowy. Ta linka (hals genakera) powinna być naprawdę długa. Trzeba zauważyć, że minimalny zestaw lin dla genakera jest większy niż dla spinakera. Potrzebujemy dwóch szotów (na każdą burtę) oraz halsliny.
Mocowanie i knagowanie halsliny jest nieoczywiste i dość kłopotliwe. Trzeba ją przeprowadzić z dziobu po pokładzie (nie takie proste, jeżeli ma nie przeszkadzać, ewentualnie pod pokładem...) i zamontować jej knagę (raczej stoper fałowy, bo są tam duże siły).. no właśnie, gdzie? Albo przy maszcie (jeżeli wszystko jest przy maszcie) albo jednak na kabinie. Raczej nie na burcie, choć oczywiście można, ale wtedy i tak musi być wyprowadzona na kabestan. Czemu nie na burcie? Ano dlatego, że wtedy na jednym halsie jej obsługa będzie trudniejsza.
Reasumując, do halsliny potrzebujemy knagi i kabestanu. Do tego oczywiście dwa szoty.
W przypadku spinakera sprawa jest prostsza bo nie ma halsliny i jej osprzętu w ogóle, skoro wszystko załatwiają brasy/szoty.

Do spinakera potrzebujemy (poza fałem) spinakerbomu (kosztuje, jasne), ucha/kielichu do mocowania spinakerbomu na maszcie (na większych jachtach z szyną i linkami do obsługi wózka), oraz dwóch linek do obsługi spinakerbomu, czyli jego topenantę (często zwaną fałem spinakerbomu) i obciągacz tegoż spinakerbomu.
Czy to musi być droższe niż dobry wytyk dla genakera? Niekoniecznie, zależy od jachtu, od tego co jest na maszcie albo na dziobie.

Pozostaje kwestia szotów genakera oraz szotu i brasu (obie nazwy są używane) spinakera.
Zresztą co do nazewnictwa, do zazwyczaj i tak często używa się nazwy bras do lin obsługujących dolne rogi spinakera.
Bloczki zwrotne brasów/szotów są na rufie dla obu tych żagli. Po jednym na burcie, rzecz jasna. Same liny, podobnie jak lina rogu halsowego genakera i jak fały, muszą być odpowiednio długie. Dlaczego to ważne, będzie później.

Na szotach/brasach warto założyć dodatkowe odciągi, zwane różnie: obciągaczami brasów, barberami, barber-holerami. Idea jest taka, że na bras zakładamy bloczek lub pierścień, mocujemy do niego linkę, która schodzi do pokładu mniej więcej w środku długości jachtu. Wybierając tę linkę możemy dociągnąć do pokładu bras/szot i odpowiednio go wyregulować.

W przypadku spinakera stosuje się też, zwłaszcza na większych jachtach, ekstra dodatkową parę brasów. I to są faktycznie brasy, bo pracują tylko od strony spinakerbomu. Nie biegną na rufę, ale podobnie jak obciągacze brasów, na burtę w okolicy środka długości jachtu.
Jeżeli stosujemy taką dodatkową parę, to koszt inwestycyjny wzrasta, bo lina, bloki na burcie i knagi oczywiście kosztują.

Linki do obsługi spinakerbomu wymagają omówienia. Są dwie. Z góry (zazwyczaj z połowy masztu) schodzi topenanta spinakerbomu, która trzyma go od góry. Od dołu podchodzi obciągacz. Tak naprawdę duże siły bywają właśnie na obciągaczu. Obu tych lin nie należy absolutnie mocować w połowie spinakerbomu, do jakiegoś ucha na środku rury. Nigdy! To szybka droga do wygięcia lub złamania spinakerbomu.
Należy mocować liny albo do noku spinakerbomu (jeżeli ma on różne końcówki i zawsze jednym, konkretnym końcem jest mocowany do masztu - wtedy liny idą na ten drugi koniec) albo do specjalnych szelek wychodzących z obu końców, z uchem na środku. To ucho na lejcach powinno być naprawdę na środku, tak dokładnie jak umiemy to zrobić - ma to znaczenie przy jednej z metod przebrasowania, czyli zwrotu przez rufę ze spinakerem.
Do rozwiązania pozostaje jeszcze kwestia zamocowania bloczków obciągacza spinakerbomu. Są dwie szkoły. W jednej bloczek jest mocowany na pokładzie przy maszcie (oczywiście w osi jachtu). Ma to tę zaletę, że można, tylko ciągnąc lub luzując bras przechodzący przez ucho spinakerbomu, przestawiać róg nawietrzny spinakera w całym zakresie od want (położenie niemal prostopadłe do osi jachtu) aż do sztagu (spinakerbom jest wtedy w osi jachtu). Ale ma tę wadę, że nie jesteśmy wtedy w stanie unieruchomić trwale końcówki spinakerbomu w konkretnym położeniu. Co na fali skutkuje tym, że róg spinakera przesuwa się w przestrzeni (spinaker nie pracuje efektywnie), a sam bras przesuwa się przez ucho spinakerbomu i naprawdę szybko może się przetrzeć. Dlatego powstała druga szkoła. Bloczek obciągacza spinakerbomu nie jest mocowany przy maszcie, ale sporo przed masztem. Wady i zalety są dokładnie odwrotne w stosunku do szkoły pierwszej. Teraz, chcąc przesuwać róg spinakera, musimy obsługiwać obie liny - czyli bras i obciągacz. Żeby to ułatwić, linka obciągacza może mieć dwa końce, przechodzić przez bloczek na uchu lejców spinakerbomu i każdy koniec może być obsługiwany i knagowany z innej burty.

Na Czarodziejce połączyliśmy obie szkoły mocowania bloczków obciągacza spinakerbomu. Są do obciągacza dwa ucha, jedno przy maszcie, drugie przy luku dziobowym. Bloczek przy maszcie jest na stałe wpięty, ale na linie obciągacza jest jeszcze jeden bloczek, z karabinkiem. Ten bloczek można wpiąć w ucho przy luku, albo szybko wypiąć. Wpinamy bloczek na dłuższych trasach, także przy gorszej pogodzie, na fali. Gdy wyścig jest krótki, na gładkiej wodzie, bloczek przy luku się wypina z ucha. Luźny bloczek na linie obciągacza w niczym nie przeszkadza.

Czy mamy już wszystko, co jest potrzebne, żeby z nowego, pięknego żagla korzystać? To zależy jaką przyjmiemy metodę stawiania i zrzucania. Ale o tym w innym miejscu.
 
Jeszcze wyjaśnienie, co to i po co są podwójne brasy. Na każdej burcie są dwie liny, podłączone do jednego końca/karabińczyka, do którego zaczepia się róg spinakera. Z dwóch lin zawsze pracuje tylko jedna, druga jest luźna. Taki system bardzo ułatwia przebrasowanie na dużych jachtach i/lub w silnym wietrze.

Rozkład lin na pokładzie pokazuje schematyczny rysunek poniżej. Nie ma na nim brasołapek na szotach spinakera. Ze strony https://www.sailboat-cruising.com/spinnaker-sails.html


Podsumujmy wymagania.
Fały żagli dodatkowych muszą być dłuższe niż fały innych żagli. Na tyle długie, żeby koniec fału dochodził do wody, a na pewno swobodnie mógł sięgnąć do kabiny. Przed karabinkiem powinna być kulka, która zabezpiecza przed zakleszczeniem się karabinka lub węzła w maszcie.
Brasy w systemie jednobrasowym także muszą mieć kulki na końcach - chodzi o to, żeby nie wciągnąć w ucho spinakerbomu karabińczyka lub węzła. W systemie dwubrasowym konsekwentnie stosowanym kulki powinny być na brasach. Na szotach nie są potrzebne, bo szoty nie wchodzą w ucho spinakerbomu.
Szoty i brasy, niezależnie czy to system jedno- czy dwubrasowy, powinny mieć długość minimum 2,5 długości kadłuba. To samo dotyczy liny halsu genakera.
O lejcach mocujących liny do spinakerbomu już było.

Spinakerbom można wpinać w maszt dwojako: bolcami w uszach do dołu lub do góry. W systemie dwubrasowym bolce zawsze  powinny być skierowane do góry. To wynika z techniki przebrasowania. W systemie jednobrasowym dowolność jest większa, skierowanie bolców do dołu ma pewną zaletę, ale mimo wszystko sugeruję ustawianie bolców do góry.


Na powyższym zdjęciu widać mocowanie obciągacza spinakerbomu i „lejce”. Dodatkowo widać bras ściągnięty brasołapką do pokładu. Brasołapka ma na końcu kauszę, ale to nie jest najlepsze rozwiązanie.
Na zdjęciu pracuje system jednobrasowy.


Zdjęcie fału i brasów wpiętych w reling. Widać wyraźnie kulki na linach.


Brasołapka, jeszcze z bloczkiem na końcu, w akcji. Ściąga szot spinakera pod bomem grota.


Widać obciągacz spinakerbomu, który pracuje przez bloczek przy luku dziobowym (czyli nie przy maszcie) - w tym układzie można unieruchomić spinakerbom w przestrzeni.


Na tym zdjęciu widać bras z systemu podwójnych brasów. Jeden bras pracuje, drugi jest wpięty w reling.
To nie jest normalna sytuacja, wynikła z awaryjnej podmiany jednego brasu na drugi.


Tutaj widać zebrane razem fał i cztery brasy (drugie brasy mają na końcach niebieskie kulki) - czyli system podwójnych brasów uruchomiony.


Spinaker w akcji. Pojedyncze brasy. Widać wyraźnie jak prowadzony jest szot/szoty genuy - przechodzą nad spinakerbomem, dlatego muszą być odpowiednio dłuższe.

O tym,  dlaczego warto mieć więcej niż jeden żagiel dodatkowy w regatach, napisałem w artykule o optymalizacji jachtu pod ORC.