Dziewiąty weekend
(trochę krótszy bo między imprezami)
05.03.2017

Jak się pracuje zaraz po zejściu z promu, po powrocie z imprezy na orientację w Karlskronie (będzie relacja i zdjęcia) (to w sobotę) oraz po spotkaniu klasowym (nie będzie zdjęć i relacji ;) ) (to w niedzielę)?
Ciężko... i krócej. I wolniej się myśli ;)

Po zrobieniu wcześniej płyty czołowej najgorsze było za mną. Pozostało składanie.
Najpierw połączenia na samej płycie od tyłu, wszystkie minusy.

Także podłączenie woltomierza i amperomierza. Sprawdzenie jeszcze raz numeracji przewodów.
Podłączenie minusa do tablicy, podłączenie przewodu zasilającego tablicę podręczną. Złożenie częściowe, sprawdzenie napięć. Na zdjęciu słabo widać, ale woltomierz świeci ekranikiem na czerwono.

Niżej na zdjęciu tablica zdjęta do dalszych prac, na "stole roboczym" czyli dalej na lewej koi.
Widać już oznaczenia przy przełączniku woltomierza (żeby nie pomylić, nie pomylić w zmęczeniu...).

Ponieważ, jak się okazało, zabrakło mi przewodu do plusowych połączeń na tablicy, trzeba się było zabrać za to, co odkładałem. Czyli porządkowanie i zarabianie kabli w rozdzielni. To jest i upierdliwe, a do tego, z powodu ciasnoty, bardzo niewygodne - nie ma jak sięgać dłońmi do środka, pozycja ciała też dziwna, bo ani siedzieć, ani stać. Ale dzięki temu kilka kabli udało się podłączyć.
I tutaj nauczka - za rozdzielnią jest szyna minusowa, do której przewody podłącza się jak w kostkach - czyli końcówki są proste. Nigdy więcej! Już tego nie zmieniałem, ale typowe kostki łączeniowe to tylko w ostateczności. Końcówki proste także wyjątkowo i w ostateczności - unikać jak tylko się da!
Należy także unikać cynowania żył - lepiej kupić końcówki proste, oczywiście zagniatane.
Końcówki wsuwane są przy włącznikach na tablicy i zasilają woltomierz i gniazda zapalniczek/usb. Trudno się mówi, ale też można je zagniatać, nie lutować. Mam nadzieję, że to się sprawdzi.

Tutaj widać pajączek, część przewodów już jest gotowych (niektóre odkręcone i podwieszone u góry, żeby nie przeszkadzały). Widać zmontowane oświetlenie (działa!), przewód od ogrzewania (też działa), zasilanie tablicy pomocniej (też działa, światło rufowe świeci na pewno).
Teraz, jak się okazuje, trzeba znów trochę pomyśleć. Np. gniazda zapalniczek/usb na tablicy będą zasilane bezpośrednio z bezpiecznika, bez wyłącznika. Gniazda w kokpicie będą zasilane z włącznika. Elektronika (log, echosonda) także przez włącznik, bo nie mają własnego. Ale np ploter i gps - raczej bezpośrednio. Generalnie jak coś (radio, ukf) mają swoje włączniki, to stosowanie dodatkowych włączników na tablicy uznaję za niepotrzebne.
Co z zasilaniem autopilota, plotera, kiedyś AIS-a?