Przygotowania do sezonu 2023
7.05.2023

Jak zawsze jesienią pojawia się plan prac albo inwestycji.
O genakerze już było, ale w praktyce wyszło, że dobre przygotowanie całego osprzętu nie jest wcale takie proste. Okazało się dobitnie, że genaker, patrząc pod kątem inwestycyjnym, wcale nie jest lepszy od spinakera.
Pierwszą jesienną pracą było porządne zamontowanie osprzętu do halsu genakera. Kipy na pokładzie i stoper na dachu kabiny.


Wcześniej, jako wniosek z rejsu do Kalmaru i zmiany sztaksli w silnym wietrze, zamówiłem długi worek pokładowy do dużego foka. To nie praca, ale zakup.

Grubszą inwestycją były zmiany w hydraulice jachtowej. Od zaworów w WC, poprzez zbiornik fekaliów do drugiego odpływu z kokpitu. To zostało opisane w relacji z prac hydraulicznych. Relacja była pisana z przerwą i na raty, zawiera już pełny opis efektu...
Czemu zmiana? Bo nie wszystko z naszej hydrauliki jachtowej sprawdziło się w praktyce i przyszedł czas na zmiany. Z błędów warto się wycofać.

Prace hydrauliczne zostały przerwane, bo stwierdziłem, że najpierw trzeba zrobić podłogę, żeby trochę opróżnić jacht. Poza tym sklejka miała iść głównie na podłogę, dopiero reszta miała pójść na półki w WC. Nie chciałem zmarnować dość jednak drogiego zakupu, tym bardziej, że podłogę zrobiłem inaczej niż starą. O podłodze powstał osobny artykuł.

Potem był czas dokończenia instalacji zbiornika WC. Trochę to trwało, a opis jest w artykule.

Kolejne zmiany to lifting drabinki rufowej i okucia pięty bomu. Opisane w artykule.
Drabinka po zmianach ma kilka rzeczy „bardziej”, a lliting okucia bomu dodał nam możliwość używania czwartego refu. Była to jedna z nielicznych zmian tegorocznych, która nie zwiększyła masy jachtu. ;)

Ważny drobiazg, czyli podniesienie kabestanów szotowych. Mam nadzieję, że to oznacza koniec kleszczenia się szotów na kabestanie przy zwrotach. Inny kąt wejścia liny powinien pomóc.
Wcześniej zamówiłem podkładki z teaku, teraz nie miałem już na to i czasu i pieniędzy. Więc sklejka jest podkładką. Pomalowana w sumie 4 razy, powinna długo wytrzymać nawet na pokładzie.

Kolejna zmiana to wymiana lamp, dziobowej i rufowej. W planach była tylko rufowa, przy okazji prostowania kosza rufowego, ale pomyślałem, że skoro przez zdjęcie kosza i tak nie ma plandeki, to można zawieźć do przerobienia także kosz dziobowy. Szarpnąłem się i kupiłem porządną lampę ledową AquaSignal, dwusektorową, o zasięgu świecenia 2 mil.
Sama praca wydawała się prosta, choć zdjęcie kosza wieczorem, w paskudnej pogodzie, z dziobem kilka metrów ponad wodą (nabrzeżem) nie było wcale takie banalne. Tym bardziej samotnie. Kosz trzeba było wysunąć skośnie do przodu i w górę z gniazd stójek, utrzymać go w dłoniach i wciągnąć na pokład.
Ale dało się, mały jacht, więc dość lekki kosz, mają swoje zalety.
Wiosną przyszedł czas na zamontowanie lampy. To też nie było proste, ale zrobiłem łączenie kabli na stałe (złączki zaciskowe w koszulkach termo) w komorze kotwicznej. Wcześniej była tam kostka, którą musiałem jakoś, nie widząc jej, odkręcić. Jest super, a lampa świeci bardzo mocno, co widać także w dzień.
Jest od starej o wiele mniejsza, jej blacha jest mniejsza. Pytanie, czy wytrzyma 40 lat, tak jak stara lampa?


Podobna zmiana jest na koszu rufowym. Też lampa ledowa, o zasięgu 2 mil, ale tym razem Lalizasa.
To oznacza znacznie niższy koszt zakupu, a pytanie, czy warto w ogóle instalować nową lampę rufową, było pytaniem dość denerwującym. Chodzi o to, że planuję montaż lampy topowej, więc... Niemniej jednak, po namyśle, nowa lampa jest. Jako zapas w razie awarii, no i do czasu zamontowania lampy topowej, co nie wiadomo, kiedy nastąpi.


Jacht kupiłem 11 la temu a dopiero teraz uznałem, że już czas wymienić anodę cynkową na s-drivie. Plany wymiany były w zeszłym roku, ale nie zdążyłem.
Anoda długo wytrzymała, co świadczy o jakości naszej instalacji elektrycznej. Albo o małym korzystaniu z zasilania zewnętrznego (to też prawda).
Samo zadanie okazało się dla mnie dość trudne. Płaty śruby zdejmowałem z piasty co roku, żeby je nasmarować i żeby pomalować farbą antyporostową zakamarki piasty.
Doczytałem w instrukcji jak zdjąć piastę. Kupiłem długi klucz imbusowy do wykręcenia kontry oraz klucz rozmiaru 24, żeby odkręcić główną nakrętkę mocującą piastę do wału s-drive. We wszystkich filmikach z netu było potem stwierdzenie, że piasta z wału schodzi łatwo, wystarczy ściągnąć ręką.
U mnie nie chciała zejść. W sumie moja wina, przez ponad 10 lat mogła się zapiec, fakt.
Trochę zdemolowaliśmy (walczyłem z piastą razem z Asią) starą anodę cynkową, żeby zobaczyć, jak to w ogóle wygląda. Ale to nic nie dało.
„Impulsownik kinetyczny” także nie dał rady. Inna rzecz, że używałem go bardzo ostrożnie.
Kupiłem trójramienny ściągacz do łożysk, ale okazał się minimalnie za krótki. To była niedziela. Przemyślałem sprawę, kupiłem w tygodniu drugi ściągacz, o wiele krótszy i dwuramienny, którego ramiona zaczepiłem za śrubokręty włożone w otwory po sworzniach mocujących składane płaty śruby. Do tego wkręcona w wał długa śruba z łbem pod klucz imbusowy (w otwór wchodził koniec śruby ściągacza). Śrubę trzeba było dwa razy zmieniać na dłuższą, ale piasta ruszyła. Gdy zeszła do połowy i skończyła się możliwość używania ściągacza, dała się w końcu zdjąć rękami.
Oczyściliśmy dokładnie śrubę i piastę (przezornie spisałem jaką w ogóle śrubę mam), płaty śruby, wał, nakrętkę. Wstawiliśmy nową anodę. Anoda jest przykręcana na cztery śruby do s-drive'a. Jedna ze śrub była wcześniej ukręcona, co widać na zdjęciu. Nie było już czasu na jej wykręcanie, ale wykrętaki już kupiłem i następnej zimy...
Okazało się, że długo z tym walczyliśmy, ale tak to jest, jak się nie rusza mechanizmów silnika na jachcie.
Teraz już co roku będę zdejmował całą piastę na zimę. No skoro mam potrzebne klucze...




Przy okazji, czy ktoś wie, do czego służy widoczny na trzecim zdjęciu pierścień albo tarcza? Znajduje się pod anodą, swobodnie obraca się na wale. Co to jest?

Poprzednia zima była bardzo luźna pod względem prac na jachcie. Ta zima - wprost przeciwnie. Zrobiłem bardzo dużo (choć nie tyle, ile bym chciał) i już mi uszami to wychodzi.
Myślę, że nieprędko porwę się na tak duży zakres prac. Chciałem mieć z głowy wiele rzeczy, ale...
Reasumując: przesada zniechęca i wychodzi bokiem.

Dzisiaj, czyli 7 maja, jacht od dwóch dni jest na wodzie. To oznacza, że prace należy kończyć. Przygotować jacht do pływania, postawić maszt i cieszyć się żeglowaniem...