Podsumowanie sezonu 2024, z odrobiną refleksji
25.09.2024

Sezon w klubie zaczął się normalnie. Dla nas z lekkim opóźnieniem, ale to już standard.
Zimą i wiosną niewiele rzeczy udało się zrobić, ale to co zrobiliśmy, było strzałem w dziesiątkę.
Ale najpierw tabela pływań.
Tabelę robię dla siebie oraz jako sprawozdanie dla dwóch klubów.
Widać z niej, że ten sezon, podobnie jak dwa lata temu i przeciwnie niż rok temu, nie był intensywny.
Tylko(?) 33 dni pływania. Gdyby nie wypad na Rugię, który nie był w planie, dni pływania byłoby rekordowo mało. Ale czy to źle? Wyszło jak wyszło, głownie z powodów urlopowych. To z punktu widzenia turystyki. Niektóre regaty pominęliśmy, bo nie mieliśmy ochoty startować na siłę. Nie bez znaczenia był brak trzeciej osoby w załodze. W MP załogowych to jednak spora strata (poza tym wg regulaminu MP załoga w MP załogowych musi być minimum trzyosobowa).
Niektórych regat nie lubimy, niektóre są za długie.
W efekcie wyszło nam 8 regat, w tym trudny i udany wyścig B8, do tego rejs urlopowy na Rugię i kilka wypadów na Zatokę. W dwóch regatach popłynęliśmy w 3 osoby i trzecia para rąk jest bardzo pomocna.
Po raz pierwszy wystartowaliśmy w regatach z cyklu DH. Zgodnie z założeniem, że regaty mają być przyjemnością, warto było wziąć w nich udział po zmianie formuły.

Wyniki pucharów sezonu zapewne będą słabe, ale mamy to od kilku lat w nosie. Żeby było jasne: mamy także w nosie, gdy wygrywamy w jakimś pucharze.
Liczy się frajda z pływania, frajda z udanych regat i frajda z wypadów turystycznych.

Przechodząc do spraw technicznych...
Porządki w kablach masztowych zwróciły się ciszą. Nic nie stuka w maszcie. Kablom też pewnie jest lepiej.
Bardzo, bardzo przydatne okazały się nowe rolki na relingi. W ciągu całego sezonu genua tylko kilka razy zaklinowała się podczas zwrotów na relingu. Prawie zawsze wchodzi gładko i to jest ogromna zmiana w silniejszym wietrze. Czemu wcześniej tego nie zrobiliśmy?
Lornetka po liftingu (przeszła naprawę, czyszczenie i polerowanie soczewek w dobrym warsztacie) działa znacznie lepiej. Nie korzystamy z niej często, ale i tak warto było.

W sezonie mieliśmy jedną awarię - zaczep talii grota na szynie w kokpicie rozleciał się. Jacht jest mały więc bez problemu to opanowaliśmy (przytrzymując talię ręką), ale awaria była potencjalnie groźna. Mocowanie talii i cała szyna są do przerobienia.
Ujawnił się dziwny przeciek w dachu kabiny.
Trzeba było w końcu wymienić brasy, jeden miał 12 lat. Teraz oba są nowe i mają lepsze karabińczyki.
Nowe organizery już leżą w bakiście. Będzie osiem rolek na każdej burcie. Nowy podwójny stoper fałowy jest zamówiony.
Silnik ani razu nie zawiódł, ale tym bardziej warto do niego zajrzeć. Poza tym czuć w kabinie zapach spalin, więc pojawił się jakiś problem w wydechem. Dawno tam nie zaglądałem.
Drobnych, mniej drobnych oraz całkiem dużych prac jest dużo.

Znów wraca problem elektryki. Dalej jestem w kropce. Brakuje nam prądu na większą autonomiczność niż 2-3 doby, do tego czas wymienić akumulator hotelowy. LiFePo4? Drugi panel słoneczny? Jedno i drugie?

No i autopilot. Czas kupić coś wyższej klasy. A samoster?

Co roku wysyłam żagle do żaglowni na przegląd. Tym razem będzie to tylko nowa (no, już nie tak bardzo nowa), duża genua. Pozostałe żagle, po liftingu zeszłej zimy, trzymają się dobrze.