Zimy ciąg dalszy. Żeńska część naszej
wycieczkowej ekipy nabyła wczoraj drogą kupna rzeczy
ciepłe, bez których zimowe wycieczki zawsze będą sprawiały
problem. Ale o tym jeszcze będzie.
Narty biegowe. Ludzie słyszący to określenie zazwyczaj
widzą w wyobraźni Justynę Kowalczyk, albo biegającą i
strzelającą Magdalenę Neuner (zakończyła karierę jakiś
czas temu).
To jest jedno oblicze nart biegowych. Drugie oblicze to po
prostu turystyka narciarska. Od wyprawy po Morzu Białym
(znany dobrze regatowcom Krzysztof Paul), przez Antarktydę
(aktualnie wędruje Małgorzata Wojtaczka) po skromniejszą
trasę typu Wejherowo-Rumia (czerwonym szlakiem, można się
zmęczyć), albo całkiem skromną wycieczkę po okolicznych
lasach.
Np. trasą (w Gdańsku): AWF - Droga Nadleśniczych - Wiata
Borodziej. I powrót. Razem około 8 km, więc skromnie i
niedaleko. Na pierwszy raz w sam raz. Odcinek AWF - Droga
Nadleśniczych jest cały pod górkę, czasami nawet bardziej
niż mniej, ale za to jak miło się potem wraca... ;)
Ale najpierw o turystyce narciarskiej ogólnie. Skoro można
wędrować po lasach pieszo, albo rowerem, albo pływać
kajakiem (po wodzie, ale przez las), to zimą można
wędrować na nartach. Dla turystyki, dla sportu, jak kto
woli i jak kto chce.
Narty do turystyki są to narty biegowe, ale szersze,
zazwyczaj bardziej sztywne (narciarze mówią: twardsze),
często trochę dłuższe. Nazywają się nartami śladowymi,
choć granica między biegówkami i śladówkami jest mocno
umowna i płynna.
Na nartach śladowych można wjechać w dziewiczy i głęboki
śnieg i w tymże śniegu skutecznie się poruszać. I to jest
podstawowa różnica. Biegówki są lepsze w założonym przez
maszynę torze albo na śniegu ubitym. Ale w śniegu świeżym,
zwłaszcza głębokim, zapadają się.
Oczywiście rodzajów nart jest więcej, np. do turystyki
górskiej.
Z tą jazdą na śladówkach bywa różnie, bardzo często człek
po prostu człapie. Ale gdy trafi się z górki (byle nie za
mocno!) to robi się zupełnie miło. Czemu nie może być za
stromo? Bo narty biegowe/śladowe nie mają krawędzi
metalowych, pięta jest luźna i nie trzyma narty, narty są
miękkie i elastyczne, oraz długie (moje mają 210 cm
długości). Hamowanie i skręcanie jest trudniejsze niż na
nartach zjazdowych.
Jak zacząć? Cały komplet można kupić już za kilkaset
złotych (używany, na giełdach narciarskich, w Trójmieście
znam trzy takie giełdy). To naprawdę o wiele taniej niż
wiele innych sportów. Może naprawdę się spodoba? Na trasie
spotkaliśmy trochę biegaczy i biegaczek, w wieku od
studenckiego po mocno emerycki. Zresztą jak zawsze, i
teraz i jak zaczynałem sam, ponad ćwierć wieku temu.
Szykujemy się.
Miejsce krótkiego, bo zimno, odpoczynku (Borodziej). Warto
zwrócić uwagę na narty. Firma jak firma, Dynastar (chyba
już nie istnieje), ale model niewątpliwie ma związki z
morzem ;)
Dalej Borodziej, część dla wszystkich. Bo od dobrych kilku
lat, wiata z drugiej strony, duża i z kominkiem, jest
dostępna tylko po rezerwacji i opłacie. Ech.
Takie straszne indywidua też można w lesie spotkać (na
szczęście nieszkodliwe).
Taki tam landszafcik (ale widać, że lasy na Pomorzu na
pewno nie są płaskie).
Fajny zjazd, ale pod koniec trasy mięśnie nóg już „lekko”
sztywne i zmęczone... ;)
|