Instalacja elektryczna została
zmieniona po raz trzeci. Tym razem nie był to remont, a
rozbudowa. Tym niemniej schemat się trochę zmienił.
Czy do
instalacji dojdzie w przyszłości coś, o czym wiem? Tak,
będzie to panel słoneczny.
Idea instalacji została podana już
wcześniej, nawet dwa razy, ale w skrócie ją powtórzę,
żeby artykuł był kompletny.
Ideą główną instalacji jest to, że są dwa oddzielne i
różne akumulatory. Jeden jest rozruchowy, drugi hotelowy.
Ale układ
przełączników jest taki, że można dowolny akumulator
podłączyć do dowolnej części instalacji. Można też
akumulatory zewrzeć ze sobą, w akcie
desperacji.
Przełączniki akumulatorów są jednocześnie ich
odłącznikami na czas postoju, albo grubszej awarii. Oba
obok siebie w bakiście, dostępne z kokpitu. Przełącznik
„silnikowy” decyduje
też o tym, który akumulator jest rozruchowym i jednocześnie, który
akumulator jest ładowany z silnikowego
alternatora.
Domyślnie jest
to akumulator
rozruchowy.
Prostownik
zasilany z sieci 230V w tej chwili jest nowy,
dwuwyjściowy i jego przewody są podłączone
bezpośrednio pod klemy, ale z bezpiecznikami
na przewodach.
To wynika
z konsekwentnie stosowanej
zasady, że wszystkie
przewody, także rozruchowe, są
zabezpieczone.
Na każdym
akumulatorze znajduje się bezpiecznik ANL, który jest
głównym zabezpieczeniem w razie zwarcia między
akumulatorami, w instalacji silnikowej lub na głównych
przewodach.
Dość długi przewód, zabezpieczony osobnym bezpiecznikiem
(już za przełącznikiem „hotelowym”) zasila rozdzielnię
główną. Z niej
zasilane są
wszystkie
pozostałe
obwody,
są
zabezpieczenia i ewentualnie włączniki. Jeden
odbiór to tablica podręczna (TP), umieszczona pod ręką w
zejściówce, z której zasilane są wszystkie światła
nawigacyjne i
ważne dla mnie oświetlenie kompasu (od samego początku
żeglowania dbam o to, żeby kompas miał dobre
oświetlenie).
TG G12 to dwa gniazda zapalniczki oraz podwójne gniazdo
usb na tablicy rozdzielczej. G12 PB/ LB to gniazda
zapalniczek w jaskółkach kokpitu na lewej i prawej
burcie. Serwis to zwinięty w rozdzielni dodatkowy
przewód, zakończony kostką, który można łatwo wyjąć i
użyć do zasilania czegokolwiek na 12V (bardzo przydatne,
choć rzadko wykorzystywane).
Nowym odbiorem
są gniazda
zapalniczki i USB w kąciku ładowania w nawigacyjnej.
Zupełnie niezależnym układem jest zasilanie woltomierza.
Przewody (1,5 mm2, oczywiście z bezpiecznikami na
początku) biegną prosto z akumulatorów do przełącznika
woltomierza i potem do woltomierza cyfrowego na tablicy
rozdzielni głównej.
Woltomierz
pozostał,
jako rezerwa i informacja w razie dużej awarii, mimo
tego, że zamontowałem monitor baterii. Monitor pokazuje
także napięcie oraz aktualne zużycie prądu (lub
prąd ładowania).
Cała
instalacja nie jest idiotoodporna, trzeba wiedzieć co
się robi, co się włącza i jak.
Nie ma
osobnego akumulatorka tylko do awaryjnego zasilania UKF-ki
i nie planuję. Nie ma także, i nie będzie, podsalingowego
oświetlenia pokładu.
Światła
nawigacyjne są rozwiązane w sposób rzadko spotykany,
ale dozwolony w jachcie tej wielkości. Rolę światła
silnikowego pełni topowa lampa kotwiczna. Żeby układ
działał poprawnie, światła rufowe i dziobowe
muszą mieć oddzielne włączniki.
Poniżej główny
schemat ideowy.
Instalacja 230 V jest bardzo mało rozbudowana. To są dwa
gniazda w kabinie oraz zasilanie prostownika.
Jest jeszcze
instalacja uziemiająco-odgromowa.
Brakuje separatora galwanicznego, dlatego jacht
praktycznie nie jest zostawiany z
podłączonym przedłużaczem z lądu (chodzi o unikanie korozji od
prądów wyrównawczych).
|