Podnoszenie jachtu inną metodą, czyli pasy wewnętrzne
9.04.2022

Gdy kupiłem jacht, przejście przez dach kabiny już było. Wygląda to na instalację fabryczną. Mam w każdym razie taką nadzieję. Bo jak nie, to może być wtopa i problem.
Śledztwo wykazało (konkretnie to zwykły pion puszczony z miejsca, a którym jest przejście przez dach kabiny), że otwór w dachu jest dokładnie nad jedną parą szpilek balastu.
Myśl o tym, żeby może jednak podnosić jacht za balast przez kabinę, pojawiała się co jakiś czas. Bo to wygodne (bardzo dobry argument w rozmowach na forach), praktyczne, może także bezpieczniejsze (także argument na czasie!). Pasy nie ściskają kadłuba (w naszej sytuacji to żaden argument), nie brudzą burt i dna, nie blokują części dna przy myciu jachtu w trakcie sezonu (to jest istotne), nie wymagają luzowania relingów, a jak jacht podnosi się z masztem, nie trzeba kombinować, ja pasy mają iść i czy jakaś wanta nie jest naciągana. W końcu uruchomienie systemu zostało wpisane jako zadanie do zrobienia, ale z niskim priorytetem.
Niemniej jednak powoli system był kompletowany. Po remoncie mocowania balastu (długi remont i długi opis) na szpilki zostały nakręcone ucha nierdzewne, kupione oczywiście w Dźwigni, za niemałą cenę. Ich wytrzymałość jest naprawdę duża. Przy okazji pełnią rolę kontrnakrętek na tych akurat szpilkach balastu.
Potem były długie dywagacje na temat stropów. Pomysły typu: kupić stalowe, zamówić, zrobić stropy samemu z lin i zacisków. W efekcie kupiłem pasy nośne, dwa. Każdy o wytrzymałości 2 ton. Do tego do każdego pasa szeklę. Już bez szaleństw, są ocynkowane, każda ma oznaczenie, że wytrzymałość 2 tony. Czyli pasują do pasów.
Czemu pasy nie są mocniejsze? Tutaj problemem jest wielkość otworu na te pasy. Te kupione przechodzą bez problemu.
Co wcale nie było takie pewne. Dlatego, że otwór okazał się trudno otwieralny. Co było wiadomo już dawno, ale skoro zadanie było nisko na liście, to sprawa czekała. Przy okazji montażu panelu słonecznego, już bardziej serio próbowałem otworzyć przejście. A konkretnie, odkręcić dekiel.
W deklu są dwa małe otwory, pod specjalny klucz. Tylko że rozstaw otworów jest zupełnie nietypowy i odpowiedniego klucza nie dało się kupić.
Może młotkiem i śrubokrętem? Nie bardzo, całość jest miękka (mosiądz, brąz?) i szkoda było mi to niszczyć.
Od dołu? W ogóle nie.
W końcu, ponieważ do montażu panelu i tak odkręciłem całość z kabiny, to w efekcie zawiozłem wszystko do znajomego warsztatu. I poprosiłem o rozkręcenie elementu, oraz o dorobienie klucza.
Po kilku dniach dostałem informację, że przejście udało się rozkręcić. Było trudno bez klucza, bo zaślepka była uszczelniona/sklejona sikaflexem.
Jest tam także uszczelka gumowa, ale zdecydowanie do wymiany.
Przy okazji rozmowy padło pytanie, czy może chcę, żeby całość na nowo pochromować?
Cóż, skoro ma być ładnie, to trzeba zapłacić. ;)
Zaślepka przykręcona już do pokładu wygląda jak niżej.

Mocowanie pasów do balastu.

Przejście przez dach od środka.

Oraz widok pasów nad kabiną.

W ten sposób, po kilku latach, jest szansa na uruchomienie nowej metody podnoszenia jachtu.
Jeszcze kwestia nośności. Jacht w trymie do pływania, ale bez załogi, waży nie więcej niż 2900 kg.
I to z zapasem. Dwa pasy po 2 tony powinny dać radę.

Uzupełnienie w trakcie sezonu.
Pierwszy test został zrobiony podczas wodowania. Jacht był pusty, bez masztu. Wisiał na pasach stabilnie, z lekkim przegłębieniem na rufę.
Drugi test został zrobiony 24 sierpnia 2022, gdy jacht został podniesiony do umycia dna. Był z masztem, z całym wyposażeniem, z koją dziobową pełną żagli, z wodą w zbiorniku i tak dalej.
Wisiał na pasach prosto, stabilnie bez odciągów. Maszt był równoległy do liny dźwigu. Top dość blisko ramienia dźwigu, ale bezpiecznie (odległość między masztem a otworem w kabinie).
Reasumując: pełen sukces, warto było spróbować.