![]() |
Turystycznie na Łotwę 2017, część 1
|
24.09.2017 |
Świat się kończy! W piątek, 11
sierpnia, zaczęliśmy dwutygodniowy urlop. Na ten urlop
mamy płynąć na północny-wschód, czyli do Zatoki Ryskiej.
Czasu mało, więc warto ruszyć od razu, może już w piątek
wieczorem? Ale załoga mnie zaskoczyła, bo stwierdziła, że
może jednak warto wystartować w „Dakronie”? Czyli w
regatach przy okazji Zlotu Dacron'70. Moja pierwsza
odpowiedź: „mało casu kruca bomba”, mieliśmy ruszać
wcześnie i zwiedzać. Turystycznie. Ale zostałem
spacyfikowany. Ok, jedziemy w piątek zrobić na jachcie
kilka rzeczy, coś zawieźć, no i zgłosić się do regat.
Noc z piątku na sobotę zostanie na Pomorzu na dłużej w pamięci, bo była nawałnica i burza. W AKM-ie stojący na brzegu mały katamaran zaczął odlatywać i uszkodził jeden samochód. Został przywiązany porządnie do kotw w ziemi. Poza tym jachty na wodzie bardzo się przechylały, a ktoś ręcznym wiatromierzem zmierzył prędkość wiatru - 60 węzłów. Przez te problemy część załóg nie dotarła w sobotę rano na swoje jachty, w tym i nasz załogant, Grzegorz. Ale taka nawałnica to siła wyższa, mówi się trudno. Samego wyścigu już nie będę opisywał, warto tylko wspomnieć, że wygraliśmy. Po raz pierwszy w tym sezonie. A potem, w końcu, turystyka. W poniedziałek o godzinie 13:20 rzuciliśmy cumy w AKM-ie, a po 43,5 godzinie zacumowaliśmy w Windawie. Jak widać, lubimy szybko pływać, choć warunki sprzyjały średnio. Do wieczora halsowaliśmy się przez Zatokę i dalej. Potem wiatr w końcu odkręcił, ale zelżał. Pełnym bajdewindem do półwiatru płynęliśmy całą noc z prędkością 3-4 węzłów, dopiero rano przywiało mocniej i ruszyliśmy szybciej. Piękny dzień, słońce, sterował autopilot, więc można było czytać i jeść (na zmianę). To taki zupełnie jak dla nas wyjątkowy dzień. ![]() Hundka to dobre miejsce do spania. ![]() Cisza, spokój, nawet „samotny biały żagiel” udało się spotkać. ![]() Wszystko gra? ![]() Takie warunki zdarzają się naprawdę rzadko - relaks zupełny. Druga noc już „normalna”. Przywiało i o północy zmieniliśmy genuę na foka, a rano nawet wzięliśmy jeden ref. Wtedy też się okazało, że na zbełtanej, baksztagowej fali autopilot steruje lepiej niż zasypiający co chwila sternik. ![]() Wieje już mocniej, na logu 6 węzłów. ![]() Tyle razy widziane, a zawsze ładne - zachód słońca gdzieś tam... ![]() Nasz cel - wejście do Ventspils, koniec przelotu. Wchodzimy rano, trochę odsypiamy i ruszamy w miasto. Miasto wiele osób zna, ale może nie wszystko? Poniżej galeria zdjęciowa ze zwiedzania. Galeria zdjęciowa z Windawy (Ventspils). Z Windawy przepłynęliśmy do portu Roja i tutaj zostaliśmy kilka dni. Droga była już taka dla nas typowa. Po wyjściu z Ventspils połówka, ale za to z deszczem. Deszcz, rzekomo przelotny, padał ze 3 godziny. Weszliśmy w cieśninę i tam się nam poprawiło. Bo najpierw padać przestało, potem wyszło lekko słoneczko, potem nawet można było spinakera postawić. ![]() Jacht na spokojnych wodach cieśniny. ![]() Wiatr coraz słabszy. ![]() Pogoda, oczywiście, niepewna. ![]() Rejsowa nawigacja, prawie klasyczna. ![]() Spokojnie pod spinakerem. ![]() Pierwszy spotkany okręt wojenny. Pewnym problemem były powtarzane co jakiś czas ostrzeżenia przed wiatrem 14-17 m/s. Ale dla jakiego obszaru i na kiedy, nie udało nam się dowiedzieć. Pomocny kolega (dzięki!) z domu podał nam informację, że żadnego sztormu nie ma być w naszym rejonie. Ale wiatr siadał, zbliżał się wieczór, po okrążeniu cypla Kolka zostało nam 18 mil. Połówka, ale bardzo zmienna co do siły. ![]() Zachód słońca nad Cyplem Kolka. W końcu silnik trochę popracował i o godzinie 23 weszliśmy do awanportu. Mocno na czuja, bo bez planu portu (nie pytajcie!). W środku, widząc trawiasty brzeg tuż przed dziobem, pale w wodzie i gwałtownie malejącą głębokość, wycofaliśmy się. Czekanie na świt było stresujące: kompletna cisza, ostrzeżenie o sztormie dla Rygi, burze nad lądem. A my czekamy, aż się rozjaśni, dryfując bez żagli. Potem z bardzo sztormowym zestawem. ![]() Zestaw bardzo sztormowy, czyli fok sztormowy i trzy refy na grocie. Jeszcze później zaczęło wiać, trochę padać, burze przeszły a my weszliśmy do portu o godzinie 6. I poszliśmy spać. Jednym słowem normalna, urlopowa, „lekka” żegluga. Chyba regaty są mniej stresujące ![]() Za to Roja... To mały porcik, mała miejscowość, ale miejsce „klimatyczne”. Galeria zdjęciowa z Roja. Druga część relacji. |